Święta, święta i po świętach... Po drodze w rodzinne strony mojej żony przeczytałem PUSTKOWIA Blake`a Croucha. Jest to najnowszy thriller z serii wydawnictwa Replika, a jego autor po raz pierwszy daje o sobie znać na rodzimym rynku. I udany to debiut, aby nie powiedzieć, bardzo. Już na samym wstępie spodobał mi się bohater, który jest poczytnym pisarzem. Andrew Thomas rozstał się niedawno z miłością swego życia i sam zamieszkuje wielki dom nad brzegiem jeziora. Stroni od tłumów i ma niewielu przyjaciół – jednymi osobami w jego otoczeniu są: gadatliwa agentka literacka oraz troszczący się o niego jak matka sąsiad.
Facet przygotowuje się do promocji swego najnowszego thrillera, gdy coś narusza jego pracę w sposób co najmniej szokujący. Pisarz otrzymuje list, w którym zawarta jest informacja, że nieopodal j e g o domu została zakopana kobieta, zamordowana j e g o nożem i splamiona j e g o krwią. Thomas początkowo sądzi, że to żart, szybko jednak okazuje się, że trup istotnie spoczywa niedaleko jego posiadłości, a psychopatyczny zabójca jest realny, w dodatku wciąga naszego bohatera w okropną, nieuczciwą grę.
Największym atutem PUSTKOWI jest tempo akcji. Niekiedy zdarza się, że zbyt szybka próba ukazania czytelnikowi tego, kto, co, gdzie i kiedy, prowadzi do spalenia pointy, czy też odkrycia pewnych elementów fabuły zbyt szybko. Crouch poradził sobie z tym świetnie, nieźle mnie zaskakując. W pierwszych paru rozdziałach odkrywa bardzo dużo, aż można sobie pomyśleć, że historia nie ma prawa ciągnąć się dalej, że to tylko opowiadanie, które za moment skończy się i rozpocznie kolejna historia. PUSTKOWIA jednak trwają dalej i ani na chwilę nie stają się nudne ani przekombinowane. Crouch dokładnie przemyślał historię, zanim zaczął ją opowiadać. Dynamika potęguje pozytywne wrażenia, podobnie jak kreacja bohaterów i sceneria. Język również jest przystępny. Zdania są raczej krótkie, narracja dość rwana, ale są momenty bardziej łagodne, delikatnie spowalniające, dzięki czemu czytelnik może się zastanowić nad tym, co się przed chwilą wydarzyło.
A dzieje się sporo.
PUSTKOWIA to niezły sposób na zagospodarowanie kilku godzin jazdy pociągiem.
Facet przygotowuje się do promocji swego najnowszego thrillera, gdy coś narusza jego pracę w sposób co najmniej szokujący. Pisarz otrzymuje list, w którym zawarta jest informacja, że nieopodal j e g o domu została zakopana kobieta, zamordowana j e g o nożem i splamiona j e g o krwią. Thomas początkowo sądzi, że to żart, szybko jednak okazuje się, że trup istotnie spoczywa niedaleko jego posiadłości, a psychopatyczny zabójca jest realny, w dodatku wciąga naszego bohatera w okropną, nieuczciwą grę.
Największym atutem PUSTKOWI jest tempo akcji. Niekiedy zdarza się, że zbyt szybka próba ukazania czytelnikowi tego, kto, co, gdzie i kiedy, prowadzi do spalenia pointy, czy też odkrycia pewnych elementów fabuły zbyt szybko. Crouch poradził sobie z tym świetnie, nieźle mnie zaskakując. W pierwszych paru rozdziałach odkrywa bardzo dużo, aż można sobie pomyśleć, że historia nie ma prawa ciągnąć się dalej, że to tylko opowiadanie, które za moment skończy się i rozpocznie kolejna historia. PUSTKOWIA jednak trwają dalej i ani na chwilę nie stają się nudne ani przekombinowane. Crouch dokładnie przemyślał historię, zanim zaczął ją opowiadać. Dynamika potęguje pozytywne wrażenia, podobnie jak kreacja bohaterów i sceneria. Język również jest przystępny. Zdania są raczej krótkie, narracja dość rwana, ale są momenty bardziej łagodne, delikatnie spowalniające, dzięki czemu czytelnik może się zastanowić nad tym, co się przed chwilą wydarzyło.
A dzieje się sporo.
PUSTKOWIA to niezły sposób na zagospodarowanie kilku godzin jazdy pociągiem.
Przeczytam to, bo brzmi naprawdę dobrze. Ostrożnie podchodzę do debiutów, ale na ten się skuszę:))
OdpowiedzUsuńCzytałem. I w większości zgadzam się z powyższą recenzją. Książka ma klimat i tempo akcji na pewno jest na plus.
OdpowiedzUsuńNie wiem tylko czy bohaterowie są nakreśleni aż tak dobrze, ale to nie jest najważniejsze.
Na pewno książkę czyta się bardzo dobrze i wciąga.
Czytałeś Pogodynka z tej serii? Niezłe nawet.
Pozdrawiam.
Stryke, POGODYNKA nie czytałem, ale zamierzam :-)
OdpowiedzUsuń