22.5.15

WYWIAD OKOŁOMIASTECZKOWY

Niedawno, z okazji premiery powieści MIASTECZKO, którą napisałem z Łukaszem Radeckim jeden z redaktorów profilu FB Książki, które trzeba przeczytać przeprowadził z Łukaszem i ze mną niedługą rozmowę na temat naszej najnowszej powieści. Dla tych, którzy są ciekawi, o czym to książka i o mojej współpracy z Łukaszem, wklejam niniejszym wywiad w całości, a za tę możliwość dziękuję Jackowi Strzyżewskiemu, jego autorowi.


--Robercie, krótkie pytanie na początek - czy mógłbyś w kilku słowach zachęcić czytelników do lektury "Miasteczka"?

ROBERT CICHOWLAS: To książka, w której sporo jest słowiańskich odniesień. Słowiańskie rytuały, demony, tajemnica sięgająca setek, a nawet tysięcy lat! Tytułowe miasteczko – Morwany – znajdujące się na Mazurach, usytuowane w środku lasu wabi naszych bohaterów pięknym otoczeniem i spokojem. Sielanka jednak nie trwa długo... Wkrótce na drodze naszych bohaterów stają trzy długonogie kobiety, które zawsze zwiastują grozę i wszelakie okropieństwa. Z całą odpowiedzialnością mogę rzec, iż „Miasteczko” to powieść dla wszystkich, którzy lubią w trakcie lektury poczuć dreszczyk emocji i napięcia :-)

--Łukaszu, dlaczego akurat horror?

ŁUKASZ RADECKI: Jakoś zupełnie nie wychodzą mi romanse, pewnie dlatego... A tak poważnie, to dlatego, że horrory są skrajne i wywołują skrajne emocje, od odrazy po uwielbienie. Poza tym wychowałem się na wszelkiego rodzaju obrzydlistwach i to wszystko jakoś naturalnie wyszło. Nigdy nie zakładałem, że zacznę pisać horrory.

--Robercie, skąd pomysł, by "Miasteczko" napisać w duecie z Łukaszem?

Już nasza „wprawka” – jak nazywam opowiadanie „Ofiary” z antologii „Dziedzictwo Manitou” – dała nam sporo satysfakcji. Dogadujemy się niekiedy bez słów, a to ważne, kiedy pracuje się w duecie. Kiedy wydaliśmy „Pradawne zło”, naszą pierwszą wspólną książkę, wiedzieliśmy że będą kolejne. Mamy podobny styl, lubimy podobne konwencje, nie musimy zatem robić niczego na siłę. Spory fragment „Miasteczka” leżał u mnie na komputerze przez długi czas. Kiedy zapytałem Łukasza, czy nie zechciałby dołączyć się do projektu, od razu się zgodził. Długo gadaliśmy na temat tego, jak ma wyglądać ta książka, a potem wzięliśmy się do roboty. I voila!

--Łukaszu, książka jest "ostra", mamy erotykę, mocne sceny grozy. Czy to pozycja dla czytelników +18?

Zdecydowanie, zresztą jak każda nasza książka. To nie wabik, to fakt. Nie piszemy dla dzieci i młodzieży. Może nie jest tu tak makabrycznie jak w „Pradawnym złu”, gdzie przekroczyliśmy chyba wszystkie normy, ale znów staraliśmy się wzajemnie zaskoczyć mocnymi scenami. No i na przykład Robert walnął takie sceny erotyczne, że z przerażenia zamykałem oczy jak to czytałem (śmiech).

--Robercie, to nie pierwszy Wasz wspólny projekt. Poprzedni - zbiór nowel "Pradawne zło" zebrał bardzo dobre recenzje. Czyżby zanosiło się na długotrwałą współpracę? Będziecie starali się zaistnieć jako duet Cichowlas&Radecki?

Jak już wspomniałem, bardzo dobrze nam się z Łukaszem pisze, mamy pootwierane kolejne projekty, z pewnością będą kolejne książki. Nie blokujemy się jednak nawzajem w żaden sposób i oprócz książek sygnowanych nazwiskami Cichowlas&Radecki, będą również nasze indywidualne propozycje.

--Łukaszu, jak wiemy horror w Polsce to gatunek raczej niszowy. Nie planowaliście nigdy wyjść z tej niszy?

Planujemy, cały czas planujemy. Po cichu dłubię nad czymś innym gatunkowo, z Robertem chcemy też przysiąść do kryminału, jaki sobie wymyśliliśmy, trzeba tylko na to wszystko znaleźć czas. Najważniejsze jest jednak dla nas to, że nam w tej niszy dobrze. Nawet jak gdzieś na chwilę pójdziemy, to do niej wrócimy. Horror mamy we krwi.

--Robert, jakie są Twoje ulubione książki?


Jest ich tak wiele, że nie jestem w stanie wymienić kilku tytułów. Moja przygoda z literackim horrorem rozpoczęła się po lekturze „Wyklętego” Grahama Mastertona i jeśli chodzi o ten gatunek, to mój numer jeden.

--Łukaszu, to samo pytanie do Ciebie - ulubione książki?

„Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa, „Zbrodnia i kara” Dostojewskiego,„Świat według Garpa” Irvinga i „Wilk Stepowy” Hesse. A żeby było choć trochę horrorowo, to „Zew Cthulhu” Lovecrafta.

--Robert, co Ci łatwiej napisać - powieść czy opowiadanie?


Żeby napisać dobre opowiadanie należy mieć doskonały pomysł i konkretną puentę. Żeby napisać dobrą powieść należy mieć doskonały pomysł, konkretną puentę i dwadzieścia razy więcej czasu, niż w przypadku opowiadania. Odpowiedź zatem jest oczywista.

--Łukaszu, ostatnie pytanie - czym nas jeszcze przerazicie?

Już sama nasza współpraca jest przerażająca dla niektórych (śmiech). Z gotowych rzeczy to inwazją zombie w północnej Polsce, gdzie troszkę inaczej podchodzimy do popularnego tematu. Książka jest już gotowa, ale nie wiemy kiedy ostatecznie się ukaże. W tym miesiącu zasiadamy też do historycznego horroru „Nienasycony”, który przez wspomniane zombiaki zarzuciliśmy na początku współpracy. Będą słowiańskie demony, będą wielkie bitwy. Pomysłów nam nie brak, gorzej z czasem, by przelać to na papier.

1 komentarz: