17.11.13

LAJF 16: BYWANIE

Ostatnimi czasy słysząc, jak określa się mnie mianem pisarz, zastanawiam się nad tym, ile w tym prawdy. Bo czy człowiek pracujący zawodowo, posiadający rodzinę i niewiele czasu dla sla siebie, może być pisarzem? Ja chyba po prostu nim bywam, jestem wtedy gdzieś pomiędzy - pomiędzy byciem ojcem, mężem, synem. Często bujam w obłokach, choć kiedyś robiłem to częściej. I to chyba nie do końca było mi na rękę. odkąd robię sto różnych rzeczy dziennie, czuję się lepiej, mam jakiś cel, dojrzewam do kolejnych. Potem, kiedy znajduję wreszcie chwilę na to, by popisać, czerpię z tego więcej satysfakcji. Jestem zmęczony, ale i zadowolony.

Odizolowałem się nieco od tłumów, odmówiłem przyjazdu na kilka konwentów (albo po prostu nie odpisałem ortganizatorom), bo jestem tym zmęczony. Chyba nigdy nie byłem dobry w te klocki. Spotkania autorskie, panale, to nie dla mnie. Nie potrafię łazić od sali do sali, odpowiadać na dziesiątki pytań. Nie do końca czuję się wtedy sobą. Ktoś, kto nie przepada za tłumem, nie będzie szczery, odpowiadająć długo i pięknie na każde pytanie. Robiąc to, gra, a ja tylko czasami bywam dobrym aktorem. A nie chcę nim być w ogóle. Umiem i lubię robić to, co aktualnie robię - pracować zawodowo, redagować książki, od czasu do czasu coś napisać, już bardziej dla siebie, poeksperymentować, choć nie utraciłem tej wielkiej ochoty, by pokazać to potem innym, wydać.

A więć bywam pisarzem, i bywać będę, choć wątpię, że kiedyś zostanę nim tak w stu procentach. Mam po prostu ważniejsze sprawy na głowie, cenniejsze priorytety. Książki jednak zawsze były i będą mi bliskie. Żyję tym poniekąd, znam tę branżę, wiem, jakimi mechanizmami się rządzi. 

Mam w planach zrobienie kolejnej antologii grozy w Replice. To będzie coś innego niż "17 szram" czy "13 ran". Rzecz nie będzie też dedykowana Mastertonowi czy innemu pisarzowi. Po prostu zbiór opowiadań grozy, ale czy tematyczny, czy nie, mam czas, aby się nad tym zastanowić - do końca roku. Na okoliczność powstania tej książki zacząłem pisać opowiadanie - długi to będzie tekst, roboczo zatytułowany NOC JASZCZURÓW. Już kiedyś napisałem podobny kawałek, trochę bizarro, trochę s-f, ale zgubiłem dysk, na ktorym był on zapisany. Więc robię tę rzecz od nowa i mam przy tym masę zabawy. Już swego czasu w PARKU JURAJSKIM Michael Crichton kombinował, jakby tu można ożywić dinozaury. W swoim opowiadaniu staram się również poszaleć w tym temacie. 

UTRAPIENI - powieść widmo. Jest, ale jej nie ma. Tak nprawdę mam ponad połowę. Czytam póki co to, co mam i poprawiam, dopisuję, robię kolejne notatki. Chcę, aby to była powieść rozrywkowa na wysokim poziomie, przemyślana i klimatyczna. Miałem ją sfinalizować do końca roku, ale to nierealne. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Nie popędzam się.

PRADAWNE ZŁO - czekamy z Łukaszem, aż się ukaże ta książka, a będzie to w lutym najpewniej. Im bliżej premiery, tym bardziej cieszę się z tego projektu. Powstał w trzy miesiące, niemal spontanicznie, kto wie, czy to nie największy jego atut, Pojechane pomysły zaprezentowaliśmy, mam nadzieję przynajmniej, że tak to odbierzecie. 

Połowa listopada za nami. 
Zaraz grudzień, święta, nowy rok, a potem luty i marzec. I znowu zacznie się robić cieplej i jaśniej. Nie jest źle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz