21.9.10

O "KONKLAWE" FABRIZIO BATTISTELLEGO

Fabrizio Battistelli nie jestem pisarzem, którego nazwisko kojarzy się z dobrą beletrystyką, gdyż jeśli chodzi o pole literackie znany jest głównie z książek z dziedziny socjologii wojskowości i administracji, sam zaś jest profesorem socjologii na Uniwersytecie Rzymskim La Sapienza. Z tym większą ciekawością można przyjąć do wiadomości fakt, że Battistelli spróbował swych sił jako autor prozy lżejszej, a konkretnie kryminalnej.

„Konklawe” to historia bardziej dynamiczna niż niejeden kryminalny klasyk. Trudno mi orzec jakie elementy powieści czynią ją tak bardzo atrakcyjną dla czytelniczego oka. Z pozoru bowiem nie jest ona bardzo skomplikowana i zawiera wiele klasycznych, znanych od dawna chwytów.

Gdy Riziero zostaje wezwany przez swego brata Oliviera do Rzymu, rozkwitają pąki intryg, młodzieńczych uniesień i szaleńczej przygody. A wszystko zaczyna się od śmierci papieża Klemensa XII. Zostaje zwołane konklawe, a niedługo potem ginie bezpośredni przełożony Riziero, niejaki Van Goetz. Nasz bohater rozpoczyna śledztwo na własną rękę, narażając się między innymi policji, a także cwanym organizatorom pewnego spisku.

W tym momencie akcja pędzi już na łeb na szyję. Riziero zatrudnia nowego sługę, z którym wyrusza w podróż. Niejedną, jak się wkrótce okazuje. Będąc w ciągłych rozjazdach, poznaje nowych ludzi, jest zmuszony stoczyć wiele szermierczych pojedynków, niekiedy dosłownie ocierając się o śmierć. Politycy, masoni, słudzy, osobistości ważne i szanowane – w pewnym momencie trudno odgadnąć kto Riziera wspiera, a kto knuje przeciwko niemu. Apetyt na dobrą opowieść rośnie zatem, a Battistelli trzyma poziom do samego końca.

Sposób w jaki autor posłużył się schematami, a także kunszt pisarski, a co za tym idzie doskonała znajomość opisywanych miejsc, trzeźwość umysłu w podejściu do kreacji wiarygodnych scen i bohaterów, zasługują na szczególną uwagę. Wpleciony między akapity charakterystyczny humor tylko dodaje animuszu całej opowieści.

Riziero nie da się nie lubić. Uwielbia wino, przygody, nie stroni również od przypochlebiania się pięknym kobietom. Podczas swej podróży oczarowuje wiele z nich i chyba każda oddaje mu się z bardziej niż ogromną rozkoszą, niekiedy w miejscach doprawdy nietypowych. Styl, w jakim Battistelli opisuje zwyczaje mieszkańców osiemnastowiecznej Italii, czy też w jakim serwuje czytelnikowi emocjonujące zwroty akcji, może się podobać. Także wątki rodem z powieści spod znaku płaszcza i szpady nie powinny ujść uwadze czytelnika, gdyż mogą się kojarzyć z najwyśmienitszymi tytułami z tejże konwencji.

Na niewielu ponad dwustu stronach autor zawarł opowieść nie tylko lekką, łatwą i przyjemną, ale i porządnie skonstruowaną i zwartą fabularnie, udowadniając, że jest autorem doskonale czującym się w tworzeniu prozy. „Konklawe” to pierwszy tom cyklu „Przygody kawalera Riziera”. To optymistyczne wieści. Czekam zatem na tom drugi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz