29.12.09

LAJF: ADIOS 2009

Pora pożegnać rok 2009. Dobry to moment aby zapoczątkować z lekka pamiętnikarską etykietę na blogu. Nazwałem ją „Lajf”, bo będzie trochę o życiu i codzienności. Wybaczcie jeśli zdarzy mi się przynudzać. Nie lubię gadać o sobie, co za tym idzie tego typu notki będą pojawiały się rzadko. Ale będą. Czasami trzeba wyjść z cienia. Porzucić naturę introwertyka.

Wróćmy jednak do podsumowania roku 2009. Trudno mi jednoznacznie powiedzieć, czy był dobry, czy niedobry. Jak w każdym innym, tak i w tym zmuszony byłem podjąć wiele decyzji – niektóre właściwe, inne, jak się po czasie okazało, niezupełnie. Było mnóstwo cudownych momentów, ale i wiele smutnych. Ot, życie.

Już na samym początku 2009 roku wiele się wydarzyło. Justyna doskonale wie, co mam na myśli. Musieliśmy rozpatrzyć wiele kwestii spornych, które zżerały nas jak piranie. Ale udało się rozwiązać spory i jakoś zaplanować przyszłość.

Przez 26 lat swego życia nie miałem pojęcia, że Iława to tak urocze miejsce. Od roku bywam tam średnio dwa razy w miesiącu i zawsze z taką samą frajdą wsiadam do pociągu relacji Poznań -Olsztyn. Iława to małe miasteczko, w którym panuje specyficzny klimat. Lubię je. Latem tętni życiem, plaże zalane są dzieciakami, a łódki, kajaki i jachty leniwie suną po jeziorze. Zimą jest ciche i wyludnione, jakby opuszczone. Można pozbierać myśli, odpocząć.

Uwielbiam nasze spacery z psami nad brzegiem jeziora i wypady do lasu. Inspirujące, maksymalnie odprężające chwile. Ale szybko się kończą, co wkurza nas najbardziej. W Poznaniu czas zaczyna pędzić jak rakieta. Wracając z dworca do domu – zawsze z buta – lękam się, że zwariuję. Za dużo ludzi, za dużo samochodów. Ale przyzwyczajam się. Powoli wracam do „normalności”.

A więc jedna decyzja podjęta. A wraz z nią cała masa innych. Ot, życie.

Pisanie w 2009 szło świetnie. Antologia „Sępy” z Jackiem Rostockim to naprawdę udana rzecz. Podobnie jak dwie książki z Kazkiem Kyrczem. Zbiór „Twarze szatana” został bardzo ciepło przyjęty przez czytelników, a to dla mnie największe wyróżnienie. Udało się również wypuścić na rynek powieść. W „Siedlisko” włożyliśmy z Kazkiem masę roboty. Pół roku spuszczania się nad klawiaturą opłaciło się jednak. Było warto. Choćby dla jednego czy drugiego maila typu: „Nie żałowałam tych trzech dych. Macie szczęście panowie”.

Co dalej... Trafiła mi się robota redaktorska. Ciężki to kawałek chleba, ale dający masę satysfakcji. Szerzej o tym napiszę jakoś w przyszłym roku, kiedy potężna objętościowo książka o wybitnym klasyku grozy trafi na rynek.

Dalej... Żałuję, że zaniedbałem kilku znajomych. Mam cholerną nadzieję, że mi wybaczą. To był chyba najtrudniejszy okres w tym roku. Nałożyło się kilka spraw – straciłem pracę, popadłem w deprechę, a zima walnęła z siłą Pudzianowskiego. Plus w tym wszystkim taki, że czasu na pisanie było (i jest nadal) pod dostatkiem, a i przeczytałem całą masę świetnych książek.

Postanowienia na kolejny rok? Przede wszystkim rzucić palenie. I to od 1 stycznia. Popieram Marka Twaina, który uważał, że nie ma nic prostszego niż rzucenie fajek: robił to wiele razy. Ja też. Chyba z dziesięć. Wierzę jednak, że ten będzie ostatni.

W 2010 planujemy wypuścić z Kazkiem dwie powieści. Dobre powieści. Jedna – „Koszmar na miarę” - będzie w klimatach mastertonowskich, druga – „Efemeryda” - w duchu grozy katastroficznej. Z Piotrem Pocztarkiem planujemy wreszcie ukończyć książkę o Grahamie Mastertonie. Jej tytuł roboczy brzmi: „Graham Masterton – oko w oko z mistrzem horroru”. Znajdziecie w niej nigdy wcześniej niepublikowane opowiadania pisarza, pierwotne zakończenie powieści „Manitou”, mega-obszerny wywiad z Mastim, w którym dowiecie się jak wyglądało jego dzieciństwo czy też jak poznał Wiesckę, a także masę innych niespodzianek. Trzymajcie kciuki, bo jest szansa, że książka ukaże się w 2010 roku.

Nie jestem mocny w kleceniu życzeń, więc będzie krótko, ale nader szczerze. Życzę Wam, aby rok 2010 przyniósł Wam wiele radości. Abyście spotykali się z życzliwością. Aby spełniły się Wasze, choćby najmniejsze, marzenia. Aby był to rok dobry dla Was. Wypiję za to, aby tak było.

7 komentarzy:

  1. Robercie, wszystkiego najlepszego na Nowy Rok! Odwaliłeś kawał dobrej roboty - dla nas czytelników. Mam nadzieję, że książka o Mastim wypali, a Twoja dalsza kariera pisarska się rozwinie. Gratulacje i pozdrowienia.
    AchX

    OdpowiedzUsuń
  2. Mic,
    wszystkiego NAJ w 2010 z całego serca!
    niech się ziści, co zaplanowałeś, niech życie zaskakuje, ale tylko pozytywnie, niech świat nabiera koloru!
    pozdrowienia, ewa z wrzosowiska

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, i na życzenia się załapałam! Pamiętasz jak rozmawialismy w tramwaju? Nie miałam Twojej książki, ale przynajmniej moglam powiedziec, ze mi sie podobała:P Skromny jesteś, chyba trochę za skromny ale rozmawiało się bardzo miło. Wszystkiego dobrego w nowym Roku Robercie:P
    Karolina z czternastki:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Życzę Ci wszystkiego dobrego, oby dobra wena Cię nie opuszczała, a wszelkie zmartwienia wręcz przeciwnie - opuściły i odleciały już na zawsze. Czekam z niecierpliwością na nowe powieści, opowiadania oraz biografię Mastiego.
    Powodzenia przy rzucaniu palenia. Mi się udało po 8 latach z dnia na dzień. Ważna jest odpowiednia motywacja, a przede wszystkim (co najtrudniejsze) niemyślenie o paleniu ;) Trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. najlepszego na Nowy Rok!

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja za największy plus minionego roku (który w sumie był dla mnie ciężki) uważam poznanie paru fajnych ludzi, takich jak Ty i Kazek. Życzę Ci naprawdę dobrego, owocnego roku, niech wszystkie przykre sprawy zostaną w tamtym, starym. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Lekko jeszcze mętnym wzrokiem przeczytałem Wasze życzenia i bardzo za nie dziękuję. Czas się zakleszczyć w tej nowej/starej rzeczywistości i nie dać się opętać przez złe demony.

    OdpowiedzUsuń